czwartek, 11 grudnia 2014

One Shot Dziecko to nie problem cz1

Ona - Piękna dwudziestolatka o piwnych oczach i o imieniu Violetta Castilo, mająca córkę- Amelie mająca 4 lata. Podkochująca się w swoim szefie Leonie Verdasie.

On- Prezes firmy Verdas & revolution, mający dwadzieścia dwa lata, mażąc o dzieciach i żonie. Podkochujący się w swojej sekretarce

Violetta 
-Violetta mogłabyś do mnie przyjść do gabinetu.- spytał Leon
-Dobrze, już idę- odpowiedziałam.
Co on chce ode mnie, przecież dostałam już zadanie na dzisiejszy dzień, a może chce mnie zwolnić, nie on taki nie jest. Myśl pozytywnie Violka!
Puk Puk
-Proszę- usłyszałam odpowiedz od Leona i weszłam niepewnie.
-Chciałeś mnie widzieć- powiedziałam ze strachem.
-Tak proszę usiądź. Chciałbym się spytać czy pójdzie ze mną na kolacje podszedłem do niej i złapałem za rękę  
-Na kolacje powiadasz. Czy ty mi proponujesz randkę...- rozczochrałam  mu włosy
-A nawet jeśli to źle?- spytałem niepewnie.
-Nie, to fajnie tylko nie wiem co zrobić w tym czasie z Amelią.- odpowiedziałam bez radna. 
-Czyli że się zgadzasz? Opieką nad  Amelią się nie przejmuj spytałem Fran i się zgodziła nią zająć w tym czasie kiedy my będziemy na kolacji.-zapewniłem.
-Oczywiście że się zgadzam i dziękuje że o wszystko zadbałeś- po tych słowach poczułam jego usta na swoich, zdziwiona ale odwzajemniłam pocałunek i moje ręce zarzuciłam za jego szyje, a jego powędrowały na moją talię.
Po paru minutach odsunęliśmy się od siebie i stykaliśmy się czołami.
-Wiem że możesz uznać to z głupotę, ale kocham cię Violetto.- odpowiedziałem pewny swoich uczuć.
-Leon, ale ty jesteś moim szefem, to nie dorzeczne,że ja się w tobie zakochałam.- powiedziałam to na głos?
-Tak powiedziałaś to na głos i wiem że jestem twoim szefem ale cię kocham a ty kochasz mnie to w czym problem?- spytałem trochę zły że nie chce ze mną być.
-No chyba masz racje, że wymyślam problemy gdzie ich nie i masz rację kocham cię i chce z tobą być- tym razem ja go pocałowałam i przenieśliśmy się na kanapę, zamykając przy tym drzwi. Leżymy na kanapie w jego gabinecie w tuleni w siebie.
-Kocham cię Leoś 
-Ja ciebie też kocham Violuś i się pocałowaliśmy.
W pewnej chwili zdzwonił telefon Violi, podałem go jej bo leżał na biurku a ona odebrał.
-Halo
-Czy rozmawiam z mama Amelki?
-Tak przy telefonie. Czy coś się stało Amelce?- w tym czasie Leon do mnie  podszedł i złapał za ramiona.
-Amelia zwymiotowała, ale powiedziała nam że zrobiła to specjalnie bo chciała wrócić do domu.Mogła by pani po nią przyjechać bo ona ciągle płacze i chce żeby pani przyjechała
- Dobrze za raz po nią przyjadę i się rozłączyłam.
Odwróciłam się przodem do Leonem i spytałam:
-Leon mogę wcześniej urwać się z pracy bo Anabel rozrabia w przedszkolu i muszę po nią pojechać.
-Tak,ale co się stało?
- Anabel zwymiotowała w przedszkolu specjalnie i teraz płacze i chce żebym po nią przyjechała. Musze już iść i dziękuje ci.- powiedziałam i chciałam już wychodzić ale złapał mnie za nadgarstek.
-Pojadę z tobą i bez żadnego ale.
-No dobrze to chodź my- powiedziałam i złapał mnie za rękę i wyszliśmy z firmy, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do przedszkola
15 Później pod przedszkolem 
-Dziękuje ci Leon, możesz już jechać zamówimy taksówkę
-Nigdzie się stąd nie ruszę zawiozę was do domu i nie chce słyszeć sprzeciwu idź po nią a ja poczekam na was 
-Dziękuje ci, zaraz będziemy 
Weszłam do przedszkola
-Dzień dobry ja po Amelkę
-Tak, nic się jej nie stało tylko ona tak strasznie płakała za panią i zadzwoniłam do pani
-Nic się nie stało, dobrze że pani zadzwoniła.
-Mamo!- krzyknęła Amelka i wskoczyła mi na ręce.
-Chodź wracamy do domu. Do widzenia 
Wyszliśmy z przedszkola i podeszliśmy do samochodu, Leon stał oparty o maskę samochodu 
-Mamo nie mówiłaś,że się z kimś spotykasz.
-Bo z Leonem spotykam się od niedawna i bądź miła
-Cześć jestem Leon a ty jak masz na imię?
-Amelka -odpowiedziałam oschle
-Wchodź do samochodu o dowiozę was do domu - otworzyłem drzwi Amelce i chciałem ją zapiąć psami ale krzyknęła
-Zostaw poradzę sobie sama 
-Dobrze skarbie - powiedziałem miło
-Nie nazywaj mnie skarbie bo tego nie znoszę 
-Jak sobie życzysz.-zamknąłem drzwi i usiadłem na miejsce kierowcy i ruszyliśmy do ich domu, na światłach złapałem Viole za rękę.
Amelka 
O nie co on sobie myśli że będzie trzymał moją mamę za rękę i to przymnie i do tego mówi do mnie skarbie o nie, nie pozwolę na to. Zaczęłam kopać w mamy siedzenie nogami i od razu zabrał rękę 
-Amelka coś się stało?
- Tak mamo masz coś do picia.
-Nie nie mam w domu się napijesz 
-Weź sobie słonko wodę, jest za moim siedzeniem 
- Dzięki, ale nie mów do mnie słonko zrozumiałeś>
- Tak 
20 minut później 
-Jesteśmy
-Może wiedziesz na chwile spytała Viola 
-Jeśli to nie problem 
-Żaden problem, chodź
Dojechaliśmy do domu chciałem otworzyć drzwi Amelce, ale mnie wyprzedziła i dostałem drzwi i dostałem w genitalia i nogi, zgoiłem się w pół.
-Ała- jęknąłem 
-Nic ci się nie stało?- spytała za stroskana Violetta 
-Nie nic mi nie jest i się wyprostowałem. Weszliśmy do domu.
Violetta 
-Amelka przeproś Leona
-...........
-Amelka, bo będziesz mieć szlaban 
-Dobra..... Przepraszam i pobiegłam do pokoju
-Nic się nie stało- odpowiedziałem 
-Przepraszam cię za nią nie wiem co ją ugryzło
-Nic się nie stało
-Pomożesz mi robić obiad 
- Tak i poszliśmy do kuchni 
Amelka
Ja mu dam nienawidzę go. Jak mam się go pozbyć muszę coś wymyślić... Mam już plan żeby raz na zawsze się go pozbyć...
C.D.N 
Napisałam dla was one shot- Magda, mam nadzieje że wam się podoba
4 komentarzy= next jak ich nie będzie, to nie będzie następnej części one shota.








6 komentarzy: