niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 37

Violetta
3 miesiąc później.
Leon jeszcze w pracy, dzieci śpią a ja robię obiad. Po chwili usłyszałam płacz Melody zostawiłam wszystko co robiłam do tych czas i pobiegłam do pokoju dzieci. Wzięłam małą na rączki i chciałam ją na karmić, ale było z nią coś nie tak bo nie chciała jeść a nadal płakała. Dotknęłam jej czoła całe rozpalone wzięłam termometr i wyszło że ma 39 stopni gorączki zeszłam z nią na dół i dałam coś na zbicie gorączki, ale to nic nie pomagało, za chwile też zaczął płakać Jorge i mu to samo było co Melody. Nie wiedziałam co mam robić, chwyciłam za telefon i wybrałam numer do Leona ale jak na złość nie odbierał spróbowałam jeszcze kilka razy ale ciągle się włączała sekretarka. Pare minut później dostałam sms
od Leona
  Kochanie nie czekaj na mnie z obiadem, ponieważ poszedłem z chłopkami na piwo do clubu.
Kocham Leon
Zadzwoniłam do niego jeszcze parę razy, ale nie odbierał. Zadzwoniłam do Lu

-Halo? Lu?
-Tak to ja coś się stało Violu?
-Tak to znaczy... nie chodzi o to że muszę się szybko dostać do szpitala z dziećmi bo są chore.
-Dobrze rozumiem za raz tam będę. A gdzie jest Leon?
-Dziękuję, nie odbiera telefonu bo jest z chłopakami w clubie 
-A no tak. Za 10 minut jestem.
Rozłączyłam się i poszłam ubrać dzieci i siebie samą 
10 minut później przyjechała już Lu pomogła mi zapakować dzieci do auta i ruszyliśmy  do szpitala.
Strasznie się bałam co może być dzieciakom i do tego jeszcze Leon nie odbiera wkurzył mnie bo kiedy jest na prawdę potrzebny to on sobie wychodzi.
Bardzo szybko dojechaliśmy do szpitala i na szczęście nie było kolejki do lekarza weszłam z dziećmi do gabinetu a Lu została w poczekalni.
Ludmiła
Kiedyś tej Violetty narzeczonego to po zabijam jak on tak może nie odbierać od niej telefonu zadzwoniłam do Fede on też jest tam z nimi i on ma przykazane że ode mnie telefon musi odbierać.
-Halo? Fede?
-Tak kochanie coś się stało?
-Powiedz Leonowi że musi przyjechać natychmiast do szpitala jego dzieci są chore a Violk do niego dzwoniła z 30 razy ale on nie odbierał.
-Dobrze zaraz tam będziemy Kocham cię pa
-Ja ciebie też pa
Fede 
-Leon słyszałeś jedziemy
-Tak słyszałem. Viola mnie zabjie za ten telefon 
-Miejmy nadzieje że nie.
Szpital 
Leon wleciałem szybko do szpital i się rozejrzałem i zauważyłem Lu 
-Lu co z nimi? - powiedziałem przejęty
-Nie wiem siedzą tam jakieś 20 minut. Usłyszałem płacz Jorge i zauważyłam jak Viola wychodzi niosąc na rękach nasze szkraby płacząc. Wziąłem od niej Jorge i zapytałem.
-I co im jest? ......
C.D.N
Hej tu Madzia jak wicie ten powyżej to mój najgorszy rozdział, Ale mam jakoś wenę na te opowiadanie dlatego następny rozdział też napisze ja. 
4 Komentarze = next.
Madzia

7 komentarzy: