poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział 38

-I co im jest? - spytałem przejęty.
-A co? Teraz cię to interesuje?- prychnęłam.
-Zawsze mnie interesowały nasze dzieci.  Imam prawo wiedzieć co im jest? - odpowiedziałem zły.
-No patrzcie wielki tatuś się znalazł który nie odbiera telefonu bo woli wyjść z kolegami do clubu niż się wami zająć.
-Violetta nie bądź złośliwa,  dobra masz rację zawaliłem ale chyba mam prawo naprawiać błędy i do dowiedzenia się co jest moim dzieciom?
-Prawo masz, mają lekkie zapalenie płuc i muszą zostać w szpitalu.-powiedziałam przez łzy. Oddałem Melody Ludmile a Jorge Fedricowi i przytuliłem Viole.
-Muszę z nimi zostać.
-Ja zostanę razem z wami.
-Kocham was. Przepraszam. Wybaczysz mi?
-Tak, ale nie rób tak więcej. Też cię kochamy.- i się w niego wtuliłam.

Jesteśmy właśnie w sali dla chorych dzieci i czekamy na Fedemiłe z naszymi rzeczami.
Leon kład właśnie Jorge do łóżka, który za sypiał. Podszedł do mnie i mnie przytulił a ja zaczęłam płakać.
-Leon a co jeśli oni nie wyzdrowieją, a co jeśli będzie co raz gorzej. Boję się!
-Violu spokojnie wszystko będzie dobrze tak? Jak mówił lekarz podadzą im antybiotyki i będzie wszystko dobrze, tak? A teraz przestań płakać i pomyśl o czymś przyjemnym.

-Dziękujemy wam za dostarczenie tych wszystkich rzeczy gdyby nie wy nie wiem co byśmy zrobili.
-Nie ma za co. My się będziemy zbierać pa.
-Pa
Wyszli.
-Leon to ja się pójdę umyć zostaniesz z dzieciakami.
-Oczywiście idź.
-Dobrze, dziękuje

-Violu to ty się wykąpałaś to ja zrobię dzieciom mleka dobrze?
-Tak, gdy na korytarz wyjdziesz po lewo masz kuchnię.
-Dobrze zaraz wrócę.



Hej tu ja Madzia to powyżej to zwany rozdział, ale moim zdaniem to jest coś najgorszego w historii tego bloga. Za co przepraszam następny napisze Julita dlatego będzie sto razy lepszy niż to coś.
Jeszcze raz przepraszam i do następnego



2 komentarze: